UX nowych parkomatów w Warszawie

16 kwietnia 2015, Igor Farafonow

Wreszcie! Warszawa ma parkomaty z prawdziwego zdarzenia! Nie takie zwyczajne, ale takie, w których można płacić kartą i do tego zasilane są energią słoneczną – jednym słowem Europa! Super! Czy na pewno? Sprawdźmy więc jak wygląda pierwsze spotkanie z naszym parkomatem 🙂


Nowych parkomatów w Warszawie jest już blisko 300 sztuk. Pierwsze stanęły przy ul. Kopernika, dalsze przy Kubusia Puchatka, Złotej, Chmielnej i innych ulicach centrum Warszawy.
Postanowiliśmy je wypróbować – sprawdzić pod kątem tematów, na których trochę się znamy – design i user experience.



Zacznijmy od designu. Tak naprawdę nie ma co dużo mówić – designu tu ciężko się doszukiwać. Prosty szary słup ze znakiem „P”, od boku niepozorny, od przodu po prostu cholernie brzydki. Wygląda niestety tak, jakby wyszedł spod pióra designera przypadku – wydaje się, jakby jego poszczególne elementy funkcyjne były rozmieszczone zupełnie przypadkowo… Kolorystyka niezgrana, oznaczenia poszczególnych obszarów niespójne… W górnej części znajduje się miniaturowa, ledwo widoczna i wyglądająca na bardzo skomplikowaną instrukcja (o niej później), poniżej wyświetlacz z brakiem możliwości przeczytania zawartości, gdy świeci na niego słońce (swoją drogą jakościowo jest porównywalny do starych zegarków elektronicznych CASIO). Pod wyświetlaczem znajduje się klawiatura QWERTY (tak naprawdę najładniejszy element parkomatu), a dalej znajdują się elementy funkcyjne – ułożone przez pana Przypadek: mamy najpierw wejście na kartę bankową, pod spodem wejście na monety, a obok monet znowu karta paypas. Jeszcze niżej obszar wydruku biletu.
Ani symbolika nie jest spójna, ani kolorystyka, ani też kształty. Brak również spójności dla formy, oznaczeń i instrukcji. Wydaje się, jakby każdy z elementów tego parkomatu pochodzi z zupełnie innego projektu, co więcej – z żaden dobrego.




Jak wyglądało nasze pierwsze randez-vous? Mając umówione spotkanie przyjechaliśmy do Centrum Warszawy, zaparkowaliśmy naprzeciwko Palladium i Złotej 7, szybkim krokiem udając się do parkomatu… Instrukcji oczywiście nie czytaliśmy, gdyż nie o to chodzi w urządzeniach użytku publicznego i ogólnie w user experience, by musieć uczyć się i czytać instrukcję, aby móc obsługiwać te urządzenia. Na co dzień bez instrukcji korzystamy ze znacznie bardziej skomplikowanych urządzeń – np. miksera – i jakoś potrafimy sobie z nimi poradzić, to czemu tym razem miałoby być inaczej? Nic bardziej mylnego… Rozpoczęliśmy wpisywanie numeru rejestracyjnego… Nic się nie dzieje… Znowu numer rejestracyjny… Nic… Trzeci raz… Wreszcie się pojawił ekran i numer… Wpisany trzy razy… Niezła responsywność (nie mylić z responsywnością w webdesignie) – oczekiwanie na pierwszą reakcję jakieś 5 sekund, po których od razu trzy powtórzone znaki WY WY WY… Ale ok – udało się odnaleźć ‚backspace’, więc usunęliśmy i wpisaliśmy ponownie – tym razem bez lagów. Ufff… Pierwszy krok za nami.


Po wpisaniu rejestracji i zatwierdzeniu zielonym guzikiem, należy dokonać płatności – albo poprzez wrzucenie odliczonej kwoty monet (oczywiście super parkomaty zasilane energią słoneczną nie przyjmą banknotów, więc na zapłacenie 10- lub 20- złotówką najpewniej przyjdzie nam czekać kolejnych 15 lat (tak jak na wydawanie reszty). Ekran, który w tym momencie wyświetla się rotuje dwa komunikaty: Wrzuć gotówkę i Aby skorzystać z karty wciśnij niebieski guzik. Po trzech rotacjach (bo oczywiście za jedną rotacją ciężko zdążyć przeczytać cały komunikat dotyczący karty) postanowiliśmy skorzystać z niebieskiego guzika… Znajdującego się przy klawiaturze w ilości trzech…



Niebieskie guziki to plus, dwa plusy i minus. W naszym wypadku parkowaliśmy na jakieś 5/6 godzin i chcieliśmy zapłacić ok. 20 zł. Oczywiście pierwsza próba to wpisanie kwoty z palca – w końcu skoro jest tam klawiatura QWERTY, naturalne będzie wpisanie po prostu 20 zł. Niestety niebieskiego guzika nie da się pominąć… Posługiwać się można tylko niebieskimi guzikami… Więc wcisnęliśmy najbliższy znajomości symbol – plus. Na wyświetlaczu pojawiła się kwota 0,50 zł. Ponowna profilaktyczna próba wpisania z palca… Nic… Więc jesteśmy skazani na niebieski guzik… Klik… Złotówka… Klik… Złoty pięćdziesiąt… Klik klik klik klik klik klik klik …… Aż kwota na wyświetlaczu wyniosła 20 zł… Tylko, że problem był taki, że przy wielokrotnym wciskaniu, po zaprzestaniu kwota nadal się doliczała – i tak przez jakieś 10/15 sekund doszło aż do 30 zł… Więc teraz szybki rachunek – 10 zł po 0,5 zł czyli 20 klików na minus… Klik… Klik… i tak 20 razy…




YES!! Finally!!! Kwota 20 złotych została zatwierdzona zielonym guzikiem i zostało przyłożenie karty… Paypas szczęśliwie zaskoczył szybko (choć zastanawialiśmy się przez kolejną minutę, czy nie mogli jakoś ładnie poustawiać tych elementów funkcyjnych – np. paypas obok karty tradycyjnej, a obok gotówka…). No ale – nie wiemy co siedziało w głowach twórców i designerów…


Swoją drogą dopiero później zauważyliśmy, że te dwa niebieskie plusy oznaczały powiększenie kwoty o 5 zł… Przeczytaliśmy to z instrukcji… No właśnie – wracając do instrukcji… Bo instrukcji do parkomatu jest sztuk trzy 🙂 I wszystkie zawarte na ekraniku wielkości ok. 20cm na 10cm (nie wiemy dokładnie ile, akurat nie mieliśmy przy sobie miarki, ale na pewno mniej niż kartka A4). Jedna instrukcja dotyczy transakcji z płatnością gotówką, druga płatnością kartą, trzecia określa dodatkowe znaczenia guzików. Bo guzików akcji jest tam… 8 sztuk… W sześciu różnych kolorach (paleta też chyba dobrana z przypadku): zielone, niebieskie, czerwone, pomarańczowe, żółte i szare… Z tego żółty nieopisany w instrukcji (przez chwilę myśleliśmy, że może być autodestrukcją, ale po próbie okazało się, że nadal jesteśmy na Złotej, więc jest ok). A symboli – 19… Np. instrukcja płatności gotówką składa się z pięciu kroków. Przy płatności kartą 6/7 kroków… I pomyśleć, że w tych starych znienawidzonych parkomatach wystarczyło wrzucić kasę i wcisnąć jeden guzik… Niestety – nie wszystko na świecie z czasem się upraszcza…



nowe_parkomaty_warszawa_ux_5


No i tak właśnie skończyła się nasza przygoda z pierwszym użyciem nowego parkomatu…


Aaaa – i tak jeszcze jedno, ciekawostka – po co miastu numer rejestracyjny samochodu, skoro i tak bilet parkingowy należy wrzucić za szybkę? Jeden z kolegów zasugerował, by nie przekazywać biletów innym kierowcom przed odjazdem… Really? Przez 4 lata pracowałem przy pl. Unii Lubelskiej, obecnie też co jakiś czas parkuję w Centrum… Przekazanie biletu parkingowego zdarzyło mi się tylko raz… Zresztą co jest nieuczciwego w tym, że skoro zarezerwowałem sobie to miejsce na dwie godziny, a wyjadę po półtorej, to nie przekażę mojej rezerwacji komuś innemu? Czy to jest nieuczciwe? Może z administracyjnego punktu widzenia, bo na pewno nie z ludzkiego… Szkoda tylko, że tak często rządzi nami pusta i nieludzka administracja, zapominając o tym, że służy człowiekowi… Zresztą – ile kosztowało przygotowanie parkomatów z klawiaturami QWERTY i zmuszanie każdego kierowcy, by tracił 15-45 sekund na wpisanie numeru rejestracyjnego pojazdu (którego często nawet nie pamięta) – by tylko obsłużyć ten jeden use case…



Temat wydaje się trywialny, bo jest trywialny… Jednak fakt jest faktem… Mieszkamy w Warszawie, cenimy i kochamy to miasto… No i chciałoby się, by nowym elementom użyteczności publicznej poświęcano jednak więcej uwagi – zarówno pod kątem ergonomii użytkowania, jak i designu… Tymczasem pozostaje nam tylko patrzeć na kolejne nieestetyczne, bezużyteczne i niezrozumiałe pudła, które zamiast stać się ozdobą miasta, stają się kolejnym brzydkim wymysłem administracji miasta.

Igor Farafonow

Architekt informacji, projektant. Od 2007 roku zajmował się niezliczoną liczbą projektów webowych, mobilnych i desktopowych. Aktualnie CEO w Uxerii. Prywatnie fan tajskiej kuchni, starych sportowych samochodów, fotografii oraz jamajskiego disco polo.