Steve Jobs – Harry Potter świata technologii

18 lutego 2015, Magdalena Markiewicz

O Stevie Jobsie można śmiało powiedzieć, że był człowiekiem, który zmienił świat. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że niektórzy z was czytają ten tekst dzięki urządzeniu przez niego zaprojektowanemu. Produkty firmy Apple stały się gadżetami, które podbiły serca milionów użytkowników na całym świecie.


O Jobsie mówi się, że tworzył urządzenia, których ludzie nie mieli pojęcia, że potrzebują. Dopiero kiedy mieli z nimi do czynienia, okazywało się, że nie potrafią bez nich żyć. Idea tworzenia takich właśnie produktów oraz ich prostota stała się celem założyciela Apple.

Harry Potter i geniusz w jednym


Steve Jobs był dzieckiem Amerykanki i Syryjczyka, którzy postanowili go oddać do adopcji ze strachu przed reakcją swoich rodziców. Mały Steve trafił do rodziny zastępczej – prostych ludzi z klasy robotniczej. Od dziecka wiedział, że został adoptowany, jednak przybrani rodzice zaszczepili w nim poczucie, że jest wyjątkowy. Z tym przekonaniem Jobs dorastał i na każdym kroku dawał odczuć swoją wyjątkowość innym.



Rodzice szybko zorientowali się, że chłopiec przerósł intelektem ich oboje. Jak się wkrótce okazało, nie tylko ich, ale także prawie wszystkich szkolnych kolegów. Pod koniec czwartej klasy okazało się, że jest na poziomie ucznia drugiej klasy szkoły średniej. Przepaść, jaka dzieliła go od pozostałych dzieci oraz świadomość, że został w dzieciństwie porzucony sprawiły, że Steve czuł się całkiem wyobcowany. Tak jak Harry Potter, Steve Jobs zrozumiał, że jest czarodziejem, którego wychowali mugole – mówi Alan Deutschman, autor książki „How Steve Jobs changed our world”.
Tak jak Harry Potter, Steve Jobs zrozumiał, że jest czarodziejem, którego wychowali mugole

Guru nowych technologii


W młodości Jobs fascynował się ideą oświecenia i własną duchowością. Mając 19 lat wyruszył w podróż do Indii, gdzie planował znaleźć swojego guru. Poszukiwania zakończyły się klęską, jednak nie poszły na marne. Po powrocie uznał, że technika komputerowa może być źródłem transcendencji i że może nam pomóc żyć w innym wymiarze. Właśnie wtedy razem ze swoim przyjacielem, Stevem Woźniakiem skonstruował pierwszy komputer osobisty i założył firmę Apple. W 1976 roku duet zaprezentował światu Apple I. Wynalazek kosztował 666.66 dol i był pierwszym komputerem korzystającym z monitora i klawiatury. Co więcej był on sprzedawany w pełni złożony, co go wyróżniało na rynku komputerów typu „do it yourself”.



Szlak do prawdziwego sukcesu nowopowstała firma Apple przetarła dzięki Apple II. Okazał się on strzałem w dziesiątkę. Jako pierwszy komputer na świecie mógł wyświetlać kolorową grafikę. Nie tylko zaskakiwał swoimi możliwościami, ale także zachwycał nowoczesnym wyglądem. Był „opakowany” w beżową obudowę i wyglądał przyjemnie dla oka, w przeciwieństwie do komputerów konkurencji. Apple II został szybko dostrzeżony przez inwestorów, a jego sprzedaż dynamicznie rosła. Kiedy wypuszczono go na rynek, Jobs miał 22 lata. W wieku 25 lat wartość geniusza szacowano na 200 mln dol.

Bolesna nauczka


Na fali Apple II Jobs i Wozniak stworzyli kolejny komputer o nazwie Lisa – jeden z pierwszych komputerów na rynku z graficznym interfejsem. Okazał się on jednak porażką, ponieważ ludzie nie chcieli płacić za osobisty komputer 10 tys. dolarów. Pamiętajmy, że w tych czasach komputery były wielkości całego biura. Używało ich tylko wojsko i wielkie banki. Komputer osobisty był genialnym urządzeniem, stworzonym na potrzeby zwykłego zjadacza chleba. Nie przyjął się jednak, bo okazał się rarytasem, na którego stać tylko nielicznych. Po Lisie Apple postawiło na ułatwienie życia użytkownikom i stworzyło Macintosha – łatwy w obsłudze komputer, który będzie w stanie obsłużyć każdy użytkownik bez specjalnej wiedzy informatycznej.

Tymczasem Jobs, postrzegany przez grube ryby jako ekscentryczny, młody hipis był coraz bardziej odsuwany od projektów. W końcu, ze względu na rosnące w firmie napięcie, w 1985 roku musiał odejść z Apple’a. Rozgoryczony i załamany, sprzedał wszystkie swoje akcje oprócz jednej.

Wielki powrót


Steve mimo, że bardzo przeżył rozstanie z firmą którą sam założył, nie próżnował. W 1985 roku założył firmę NeXT, a rok później postanowił zainwestować w wytwórnię filmów animowanych Pixar, którą kupił od George’a Lucasa za 10 mln dolarów. Nadal jednak obsesyjnie myślał o stworzeniu osobistego komputera dla każdego. W 1997 roku stojące na skraju bankructwa Apple wykupiło firmę NeXT, wskutek czego Steve powrócił do firmy. Wtedy właśnie wprowadził na rynek iMaca, który był pierwszym na świecie komputer w innym kolorze niż beżowy czy czarny. Oprócz tego Steve pragnął połączyć swoje dwie pasje – muzykę i technologię. To marzenie doprowadziło go do stworzenia w 2001 roku iPoda, który zmienił życie nas wszystkich.



To małe, niepozorne urządzenie, które można było włożyć do kieszeni, mieściło w swojej pamięci setki piosenek. Ludzie przyzwyczajeni do walkmanów i discmanów, na których można było odtworzyć tylko jeden album, byli zachwyceni perspektywą przechowywania całej swojej muzyki w iPodzie. Odtwarzacz stał się szybko obiektem pożądania, a białe słuchawki projektu Jonathan’a Ive stały się wyznacznikiem stylu. Niedługo po wypuszczenia produktu na rynek Jobs powiedział – Na każdej przecznicy widziałem kogoś z białymi słuchawkami i pomyślałem – Boże zaczyna się!. Wtedy pewnie podejrzewał również, że iPod zmieni całą branżę muzyczną.
Na każdej przecznicy widziałem kogoś z białymi słuchawkami i pomyślałem – Boże zaczyna się!

Piosenka za dolara


Gdy szał na iPody zaczął się rozprzestrzeniać, wytwórnie oraz artyści zaczęli narzekać na spadek sprzedaży płyt i na masową kradzież ich utworów. Internauci zaczęli bowiem nielegalnie ściągać muzykę z Napstera i innych podobnych aplikacji, które pozwalały użytkownikom na darmowe ściągnie nielimitowanej liczby piosenek. Steve Jobs chciał, aby wszyscy byli zadowoleni. Dlatego spotkał się z przedstawicielami największych wytwórni i przedstawił im swój plan, aby każda piosenka kosztowała 1 dolara. Oczywiście nie wszystkim podobał się ten pomysł. Ostatecznie jednak udało się przeforsować ideę taniej, łatwo dostępnej muzyki i tak w 2003 roku Apple uruchomił sklep iTunes. Nie trzeba już było kupować całych płyt, a jedynie swoje ulubione piosenki.


Szczęśliwą passę Jobsa przerwał złośliwy rak trzustki. W 2004 roku Steve przeszedł operację wycięcia guza, jednak choroba sprawiła, że zaczął zupełnie inaczej patrzeć na świat. Zrozumiał, że jego dni są policzone i zaczął działać szybciej.

Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu największych decyzji mojego życia. Prawie wszystko – zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie, duma, strach przed wstydem lub porażką – wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmierci. Tylko życie jest naprawdę ważne. Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powinieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce – powiedział studentom Uniwersytetu Stanforda podczas przemówienia wygłoszonego 12 czerwca 2005 roku.

Prawdziwa rewolucja


Czas pokazał, że iPody były niczym w porównaniu z następnymi produktami Apple’a. 9 stycznia 2007 roku firma zaprezentowała najbardziej rewolucyjne urządzenie, jakie widział świat – iPhona. Gdy Jobs wypuszczał na rynek swoje nowe dzieło powiedział, że może ono zmienić rynek telekomunikacji. Był w błędzie. Nie przewidział bowiem, że zmieni cały świat. iPhone stał się najmniejszym i najbardziej praktycznym komputerem osobistym jaki kiedykolwiek istniał. W dodatku był ładny i intuicyjny – potrafiło go obsłużyć nawet małe dziecko.

Największym hitem był ekran dotykowy. Za nim również kryje się pewna słabostka Jobsa. Steve’a fascynowały ludzkie dłonie. Od samego początku przykładał dużą wagę do obsługi – najpierw zainwestował w rozwój myszy, która dołączano do Maców, potem w kółko, które znajdowało się na iPodzie, a na końcu, żeby przejść do najbardziej bezpośredniej formy kontaktu człowieka z urządzeniem – udoskonalił ekran dotykowy i go spopularyzował.

Przez rok sprzedano 10 mln iPhonów. Pchany sukcesem i widmem nadchodzącej śmierci, Jobs w 2010 roku przedstawił iPada. Tablet o dużym wyświetlaczu i ekranie dotykowym Multi-Touch zrobił furorę, co było nietrudne do przewidzenia. Jobs projektował wszystkie swoje produkty tak, aby stały się od siebie zależne.

Śmierć to najlepszy wynalazek życia – powiedział Jobs podczas przemowy na Uniwersytecie Stanford, świadomy tego, że pozostało mu już niewiele czasu. 24 sierpnia 2011 r., niezdolny do prowadzenia dłużej Apple, zrezygnował z funkcji CEO, obejmując stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej firmy. Zastąpił go Tim Cook. Kilka tygodni później zmarł we własnym domu w Kalifornii.

Jak w domu


Nie tylko produkty Apple zostały dopracowane w każdym calu. Jobs pomyślał też o salonach sprzedaży. Mimo tego, że w sklepach marki dominuje szarość i biel można tam poczuć się jak w domu. Po sieci krążą filmy, jak konsumenci tańczą, przychodzą ze zwierzętami, czy też zamawiają do sklepu pizzę. Produkty Apple nie są drogie w USA, dlatego też ma je każdy amerykański nastolatek. Siła marki tkwi w konkretnej wizji. Sukcesem iPodów były charakterystyczne białe słuchawki. Ludzie kupowali urządzenia, ponieważ wyróżniały się na tle konkurencji. Każdy właściciel iPoda w ostentacyjny sposób pokazywał, że należy do rodziny Apple – pięknych, młodych ludzi z kreatywnymi pomysłami. Dlatego też nie bez kozery w przeddzień premiery nowego produktu, przed sklepem zaczynają się tworzyć kolejki. Każdy chce mieć dziś to, co jutro będzie modne.


Nowa era


Wygląda na to, że Apple radzi sobie całkiem nieźle bez swojego kapitana. Jakiś czas temu na rynek wyszedł nowy iPhone 6. W ciągu trzech dni od pojawienia się w salonach sprzedano 10 mln egzemplarzy. To, jak dotychczas największy sukces Apple’a. Klientów nie odstraszyły nawet plotki o tym, że nowy aparat jest wadliwy i wygina się, co wywołało sporo szumu w sieci.

Poza tym firma pracuje nad stworzeniem Apple Watch – zegarka, który oprócz pełnienia swojej tradycyjnej funkcji, stałby się urządzeniem mierzącym samopoczucie i stan zdrowia użytkownika.

Krytycy zwracają uwagę, że Cook jest „bardziej ludzki” niż Jobs, który zawsze był nieco apodyktyczny i chimeryczny. Pokazuje to chociażby skłonność do współpracy z innymi firmami i otwarte pokazywanie swoich słabości. Ostatnio Apple zdecydował się poprosić o pomoc IBM. Gdy okazało się, że sprzedaż iPada stanowiła w ubiegłym roku 20 proc. ogółu sprzedaży, Cook postanowił połączyć siły z odwiecznym wrogiem, aby zwiększyć sprzedaż tabletów w biurach.

Co więcej, Cook nie ma także oporów, aby łączyć Apple z formami, które z pozoru nie mają z nim nic wspólnego. Tak też było rok temu, kiedy to cały przebieg londyńskiego pokazu kolekcji ubrań Burberry został zarejestrowany za pomocą kamery iSight w telefonie iPhone5s. Podjęta współpraca umacnia związek pomiędzy naszymi firmami, który wyraża się w zamiłowaniu do wysokiej jakości designu i szacunku dla rzemieślniczego kunsztu. Dzielimy tę samą pasję tworzenia oraz wywoływania emocji dzięki produktom nie tylko zaawansowanym technologicznie, ale również pięknym – mówił wówczas Christopher Bailey, dyrektor ds. kreatywnych w Burberry.

Mimo wielu problemów, które czekają Apple, jedno jest pewne – żadna firma nie miała takiego lidera jak Jobs, który „uczłowieczył technologię” i sprawił, że stała się ona przyjazna dla każdego.

Magdalena Markiewicz

Web Content Writer. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i zapalona dziennikarka. Zdobywała doświadczenie w portalach informacyjnych. Kocha podróże i nowinki technologiczne.